Ostatnio namnożyło się firm doradczych, które zalewają polski światek IT propozycjami przeprowadzenia biednych i zagubionych programistów przez Krainę Smoków zwaną prawem podatkowym, aby zdobyć cenne trofeum o ciekawej nazwie IPBox. O to kolejna ulga, która prosi by po nią sięgnąć, tym, którzy są odważni i nie boją się wyzwań. W tym tekście wyjaśnię obrazowo dlaczego taki jak ja, rzekomo lubiący życie na krawędzi (wiadomo: epizody bez backupów w życiu), nie decyduje się korzystać z tej „ulgi”.

 

 

Geneza, czyli o co chodzi z ulgą IPBox

Czym jest IPBox? Mówiąc w skrócie: jeśli prowadzisz działalność badawczo-rozwojową i w Twojej umowie z klientem jest zapis, że przenosisz na niego prawa autorskie do Twojego brzydkiego kodu, który wyprodukujesz, to uważaj, bo to będzie pokusa dla Ciebie, aby zapłacić tylko 5% podatku, zamiast 19%. Dlaczego akurat 19%? No bo my, marni przedsiębiorcy, prywaciarze tak zwani, zazwyczaj wybieramy „śmieciowy” liniowy, nie stać nas na jakieś 32%.

Pomyślmy, któż by nie chciałby płacić tylko 5% podatku, zamiast 19%? Z każdego 100 zł, płacisz 5 zł podatku zamiast 19 zł. 14 zł w kieszeni, to bardzo kuszące. Zapewne już oczami wyobraźni widzisz co Ty tam nie zakupisz za to po miesiącu, na jakie to auto lub produkt od Apple szybciej uzbierasz lub w końcu: o ile szybciej spłacisz jakiś kredyt.

Ale, ponieważ rozmawiamy o Krainie Smoków, to bez odpowiednich czarów i umiejętności się nie obejdzie - niestety. Jednym z pierwszych czarów, dostępnych na najniższym levelu, które trzeba zastosować, jest pismo do Urzędu Skarbowego zwanego tutaj Generalną Wyrocznią. Mowa o tym Urzędzie Skarbowym, któremu składasz hołd lenny. O to w tym piśmie, bez żadnego posłańca, będziesz musiał/a opowiedzieć, co Ty to nie wyprawiasz dobrego dla świata oraz jak bardzo czynisz go lepszym. Nie no, żartuje trochę, ale jak masz dryg pisarski, to można tam szaleć.

Oczywiście, jeśli należysz do bohaterów przepełnionych niezmierzoną odwagą, możesz też pokusić się o przejście Krainy Smoków nago i bez żadnego uzbrojenia - wtedy nie radzić się Generalnej Wyroczni, bo spodziewasz się, że Twoje skille zwyczajnie dadzą radę w starciu z jej mocą. Tak też się da.

To radzenie się Generalnej Wyroczni, to właśnie pierwszy moment, w którym możesz otrzymać pomoc od Mędrców, czyli tych naszych firm podatkowo-księgowo-jakichś. Otóż Mędrcy, na podstawie Twojej niskiej jakości paplaniny, ubiorą to w odpowiednio urzędowe słowa, aby drastycznie zmalała szansa, że Generalna Wyrocznia wybuchnie śmiechem na wieść o tym, że Ty chcesz IPBox. Bo wiesz, rozumiesz, zazwyczaj chcieć to sobie możesz…

Mędrcy wszakże nie są w ciemię bici – oni dobrze wiedzą, że lepiej nie chodzić nago po tej Krainie, tzn. nie uzurpować sobie prawa do ostatecznego trofeum bez konsultacji z głównym sędzią rozgrywki.

 

Na potrzeby tego tekstu załóżmy, że jestem sobie o to ja, DevOpsiarz, I prowadzę u jednego z klientów działalność badawczo rozwojową, która polega na pisaniu kodu bez pętli. Czyli, jak pobiorę 100 rekordów z bazy, to nie w jakiejś tam pętli, jak zwykły leszcz, tylko będę się spodziewał się 100 rekordów I przypiszę je od razu, ręcznie. Jak będę miał wyświetlić numer od 1 do 100, to ręcznie wyprintuje, a nie w jakiejś pętli w licznikiem. To zaiste jest działalność badawczo-rozwojowa, otóż ona sprawdza, kiedy zabiją mnie pracując w teamie zdalnym.

W związku więc z taką działalnością, czaruję Generalną Wyrocznie listem o takiej treści (uproszone):

 

Drogi, szanowny Urzędzie, inspektorze czy ktosiu, który to czyta. O to ja, marny puch DevOpsiarz, prowadzę działalność badawczo-rozwojową, programuję bez pętli w języku A dla klienta X. Robimy rewolucyjny projekt Y. Czy w związku z czymś takim mogę posiąść IPBoksa 5%? Mogę, mogę, mogę, proszę?

 

Piszesz takie dziwne pismo po konsultacjach z Mędrcami no i czekasz na odpowiedź. Brakuje Ci elokwencji lub rzeczywiście nie używasz pętli i zwyczajnie brak Ci czasu? Spokojnie, Mędrcy i w tym Cię wyręczą – nie tylko poradzą, ale i napiszą. Dobrzy są Ci Mędrcy, pewnie teraz w duchu sobie myślisz. Jednak miej świadomość, że Twój portfel zacznie szybko mieć odmienną opinię, zanim jeszcze wyruszysz po upragnione trofeum!

Szturchanie Generalnej Wyroczni bywa czasem stresujące – czasem dostaniesz w odpowiedzi serię pytań, ktoś Ty, co robisz, jak to robisz, po co to robisz – i nie tylko. I zazwyczaj taką stertę pytań dostaniesz w najmniej odpowiednim momencie, np. w szpitalu, na wakacjach. Dlaczego? Nie pytaj, wyrocznie mają taki timing po prostu. Musisz zatem Wyroczni odpowiadać. Jak masz Mędrców przy sobie, to nie ma stresu, to jak mieć adwokata przed sądem – idzie gładko!

Aż nadchodzi ten dzień, którego się nie spodziewasz. O to dostajesz już finalną odpowiedź, nie pytanie, od Generalnej Wyroczni, która brzmi:

 

Tak drogi DevOpsiarzu, skoro programujesz bez pętli w języku A, dla klienta X, w projekcie Y, to przysługuje Ci Twój upragniony IPBox

 

I takie pismo to jak +100 do levelu. Już wiesz, że jest dobrze! Czujesz jakbyś zadeptał jednego z głównych smoków w Krainie. Ba, on był takim mały, że wręcz plątał się pod nogami, a Ty go tak niechcąco! No tak się czujesz. Masz moc. Teraz to jesteś ktoś. Co prawda, trochę statu „pieniądze” ubyło, ale morale masz mocne, inne staty w górę i do przodu.

Chwalisz się na prawo i lewo i w międzyczasie dowiadujesz się również, że inni, żądni przygód programiści, też wyruszyli do Krainy Smoków i też dostali zezwolenie od Generalnej Wyroczni, na to, aby posiąść to upragnione trofeum IPBox. Konsultujesz się z nimi, opisujesz swoje wnioski, czasem psioczycie na Mędrców, w stylu „a moi to tyle wzięli”, „a moi wzięli tyle i jeszcze im mało!”. Takie to dylematy bohaterów bywają. Jednak finalnie dobre humory was nie opuszczają, w końcu Generalna Wyrocznia wydała opinię, a to jest coś.

Bardziej podejrzliwi mogą się zacząć zastanawiać: Dlaczegóż to sama Generalna Wyrocznia musi wydawać jakąś opinię? Przecież jak kupuję głupią kawę, to nie konsultuję się z Wyrocznią, czy powinienem zapłacić za nią X czy Y VAT. Jak kupuję zabawki dla dziecka, też mi naliczyli już podatki, a ja muszę zapłacić i nawet nie zdążę się poradzić! To niesprawiedliwe! Każdy chciałby się czasem poradzić Generalnej Wyroczni, nie tylko programiści. No i tu z tą wątpliwością zostawię bardziej ambitnych, aby odpowiedzieli sobie na to bardzo ważne pytanie: dlaczego, aby posiąść IPBox, lepiej Generalnej Wyroczni się poradzić?

Ale dobra, co dalej? Mamy już zgodę by posiąść trofeum, trochę pieniędzy nam w międzyczasie ubyło, bo stwierdziliśmy, że radzenie się Mędrców to mądra strategia. Co nam z tego IPBoksa w takim razie? Otóż to „trofeum” wykorzystujemy przy rozliczeniu rocznym. Jest taki czas między krainami, kiedy Generalne Wyrocznie ruszają na coroczne żniwa, wtedy wyrusza i nasza. I my musimy ruszyć jej na spotkanie, lepiej jej nie olać. Wymieniamy się papierami i to musimy zapłacić haracz, za to, że nas Wyroczna łaskawie trzyma lżej pod butem. I wtedy jest ten kluczowy moment – wyciągamy z naszego inventory/plecaka papier od wyroczni, że przysługuje nam „IPBox” i dzięki temu, Wyrocznia zedrze z nas mniej lub zwróci nam nadpłacone podatki. Tym sposobem zapłaciliśmy 5% podatku, dodajmy do tego jeszcze dodatkowy „podatek” dla Mędrców, jeśli z nich skorzystaliśmy, i będziemy wiedzieć jak na tym wyszliśmy w tym roku. Tak, pamiętaj o odliczeniu sobie od potencjalnego zysku, kosztów Mędrców.

 

Możliwe przyszłe scenariusze

Tu ta Baśń mogłaby się skończyć, moglibyśmy żyć długo i prawie szczęśliwie, jednak czas teraz, aby napisać, jak ona może się potoczyć, bo scenariuszy jest kilka.

 

Pierwszy scenariusz, zakłada, że wszystko jest sielanka. Chcesz go Ty i chcą go Mędrcy. Okazujesz Ty i Twoi koledzy te trofea IPBox przez kolejne lata i budujecie te nowe domy z jacuzzi i jest gitara. Generalna Wyrocznia nic a nic się do Ciebie więcej nie odzywa i zadowala się tym, że jakoś tam delikatnie pod butem sobie żywot programisty uczciwego urządzasz.

 

Drugi scenariusz zakłada małą zmianę – otóż zmienia się prawo. W zasadzie obecnie o to nietrudno, wiadomo jakie mamy czasy, gospodarka i finanse roztrzaskane w pył przez zakaźną cząstkę i szereg głupich decyzji, a programiści z IPBoksem siedzą w jacuzzi z szampanami? O nie, tak być nie może! Miłościwie panujący zmienią prawo, a Generalne Wyrocznie przestaną honorować trofeum IPBox. Mimo tego, co się nasiedziałeś w jacuzzi to Twoje!

 

Najgorszy jest jednak scenariusz trzeci, który może być nie mniej prawdopodobny niż drugi, a nawet powiem więcej – może być wdrożony wraz z drugim. Czyli może, choć nie musi, zmienić się prawo, to raz, a dwa, Generalne Wyrocznie, na polecenie instancji wyższych, zaczną szukać brakujących w budżecie sztabek złota. Zaczną szlajać się po Krainie i zadawać niewygodne pytania i tu zaczynają się schody.

 

Wróćmy do takiego przykładu tego marnego DevOpsiarza, który nie używa pętli w swoim kodzie i na tej podstawie dziad korzysta z IPBox. Sądząc ze stanu obecnych finansów naszej Krainy, a na pewno po czasie 4.9999 lat (koniecznie float), od pierwszego użycia bonusu IPBox przy rozliczeniu, dostajesz pismo od Generalnej Wyroczni, że dnia takiego i takiego, stoisz na baczność, bo wpada kontrola. Przedstawiciel Generalnej Wyroczni sprawdzi, czy Ty korzystasz z bonusu poczciwie.

O co tu może chodzić – wszak po czasie 4.9999 lat przypominasz sobie, że przecież wtedy Generalna Wyrocznia zgodziła się z Tobą, że „programujesz bez pętli w języku A, dla klienta X, w projekcie Y, to przysługuje Ci Twój upragniony IPBox”.

I właśnie oblały Cię zimne poty, bo się okazuje, że to już nie język A, tylko B, a tego A to i tak programowałeś z pętlami, bo bez pętli Ci na code review odrzucali. Jakby tego mało, to już klient nie X, a Y, lub w ogóle inny projekt, a Ty w jacuzzi zadek masowałeś co roku. No i wyszło szydło z worka, 5 lat IPBoksa, z czego ze 4 jakby „nielegalnie”. Oj będą dyby i łamanie kołem na oczach tłumu…

 

Zaraz, zaraz… może nie jest tak źle? Może nic się u Ciebie nie zmieniło, wszystko się zgadza, jak było w pytaniu do Generalnej Wyroczni. Spokojnie – Generalna Wyrocznia zapewne poprosi o dostęp do kodu i ewidencji. No i tu rozwidla się kilka potencjalnych scenariuszy.

Pierwszy podscenariusz to Twój klient, który Ci może powiedzieć coś w stylu:

 

Drogi devopsiarzu, jesteś naszym dobrym współpracownikiem, ale nie możemy jakiejś Generalnej Wyroczni dawać dostępu do naszego kodu (my inna kraina). Nasz kod to nasza tożsamość, decyduje o przewadze nad konkurencją, o być albo nie być, naszej firmy – nie możemy Twojej Wyroczni dać wglądu, bo jest dla nas zbyt cenny, radź sobie jakoś :)

 

I nie masz kodu, ani ewidencji. Czym więc okażesz się przed obliczem Generalnej Wyroczni jak nadejdzie czas próby? Zapewnieniem słownym? :-)

 

Ale dobra, załóżmy, że Twój klient udostępni swój kod dla Generalnej Wyroczni, a Ty prowadziłeś rzetelnie ewidencje (prawda?), co się teraz może stać? A no, Generalna Wyrocznia może mieć ze sobą jakiegoś biegłego, jakiegoś programistę, którego być może nawet kojarzysz - wszak niedawno spuściłeś go po rynnie na interview, był tak zły, że nie dałeś mu nawet feedbacku. Na dobitkę, kolegom z teamu rzekłeś, że on to chyba nawet pralki nie programował.

No i teraz ten “biegły” sprawdzi, czy Ty rzeczywiście nie używasz tych pętli, czyli, czy nie okłamałeś Generalnej Wyroczni. Bo nieładnie jest kłamać, wiesz o tym?

Ale Ty się nie przejmujesz, bo w istocie nie używałeś pętli. Na kontroli masz pełny poker face, wszystko jest gitara. Wiesz, że nie mają szans, już wyobrażasz sobie, że następne w jacuzzi to będzie droższe wino pite, bo uda Ci się przejść kontrolę i trzeba to jakoś uczcić, taki wyczyn.

 

W ten jednak, ów “biegły” prosi, byś skompilował swój program bez pętli. Ty dobrze wiesz, że on działa, kompiluje się i nie ma pętli. Programujesz w takim Go, Ruście czy C++ i wiesz, że będzie super. Kompilujesz ten program i zadowolony z siebie łykasz kolejną garść drogiego alkoholu z kieliszka gestem w stylu “to ja tu jestem zwycięzcą!”

 

W ten, ów “ekspert” prosi o otwarcie kodu w disassemblerze, darmowym typu Ghidra. Przez chwilę alkohol dłużej Ci się sączy przez gardło, bo taka prośba to już strzał z grubej rury…

 

To on wie co to disassemblacja?

 

…myślisz sobie i jakby od niechcenia, ściągasz tę Ghidre, odpalasz, ładujesz binarkę, a to wszystko na oczach przedstawiciela Generalnej Wyroczni i “biegłego”. Oczom Waszym ukazuje się kod w assemblerze, po czym ekspert mówi do Przedstawiciela Generalnej Wyroczni: proszę, tu są instrukcje skoku, pełno ich, to takie jakby pętle - DevOpsiarz używa pętli, choć o tym nawet nie wie!

 

Nim przełkniesz to winko, co stoi w gardzieli z wrażenia, każącym wzrokiem spoglądnie na Ciebie Przedstawiciel Generalnej Wyroczni i spyta “DevOpsiarzu, dlaczego nas brzydko okłamałeś?!

Jak w tym filmie poniżej, nie przygotowałeś się kolego…

 

Podsumowanie

Teraz już tak na poważnie: jak zatem widać, sprawa z IPBox nie jest taka prosta i oczywista.

Tym niemniej bez wątpienia powiedzenie “do odważnych świat należy” ma tutaj zastosowanie. Być może czas pokaże, być może tylko scenariusz pierwszy będzie miał ma miejsce i Ci, którzy zdecydowali się sięgać po ulgę, aż do ewentualnej zmiany prawa, będą wielkimi wygranymi. Tego wypada wszystkim życzyć, aby polski system podatkowy stanowił jakąś zachęte dla pracowników IT.

Ciut ostrożniejsi traktują tę ulgę jako rodzaj pewnej “lokaty”. Uzyskane w ten sposób pieniądze ze zwrotu inwestują w jakieś lokaty lub inne instrumenty finansowe, aby potem, w razie ewentualnego zakwestionowania ulgi, po prostu zwrócić “zaległy należny podatek”, może z drobnymi odsetkami. W ten sposób, w teorii nic nie ryzykują, a mogą zyskać.

Na koniec, warto pamiętać o najważniejszej rzeczy, o której nie wszyscy wiedzą, a powinni: nie ma absolutnie żadnego znaczenia co powiedzą Ci księgowi lub doradcy podatkowi. Ich porady nie mają mocy prawnej. Mogą Ci powiedzieć lub obiecać cokolwiek, ale jak przyjdzie czas próby (czyli ewentualna kontrola), to jesteś na placu boju tylko Ty, Twoja ewentualna ewidencja i US.

Oczywiście, doradcy podatkowi mogą mieć faktyczną (obiektywną) rację, która może zostać finalnie potwierdzona przez którąś instancję sądu administracyjnego, po jakimś dłuższym czasie trwania procesu, ale do tego momentu, decyzja US będzie “wiążąca”. Jeżeli masz tego świadomość i chcesz dalej skorzystać z IPBox oraz pomocy doradców, to uważam, że więcej ostrzeżeń nie potrzebujesz.

 

Jeżeli chodzi o mnie, ja osobiście uważam to za grę niewartą świeczki z mojego punktu widzenia: konieczność prowadzenia ewidencji, okresowego sprawdzania, czy stan, który opisałem w pytaniu do US jest wciąż aktualny, do tego dodatkowe rozliczenia, opłaty dla Mędrców (sam jestem za słaby w takie akcje) - być może po latach bym miał więcej w kieszeni, ale to nie będzie takie proste do obliczenia czy będzie to faktycznie 14 zł z 100 zł czy jednak mniej, z powodu innych “kosztów”.

Osobiście wolę czas spędzony nad kolejną ulgą/podatkiem spędzić pracując nad czymś ciekawym, która to praca zaprocentuje większym zyskiem niż zasoby poświęcone na zdobywanie ulgi.