Gdy sam Terraform nie wystarcza, mamy Gruntwork i Atlantis
Wydawać by się mogło, że terraform to w miarę kompletne narzędzie jak chodzi o filozofie. DevOps tool jak się patrzy. Oczywiście, początkowe wersje i praktyki używania tego narzędzia, które osiadły w firmach niczym pleśń na ścianie, mogły nie być najwygodniejsze i najbardziej przekonywujące. Sam pamiętam stado skryptów protezujących terraforma. Tym niemniej, terraform starał się zawsze ewoluuować w stronę w miarę uniwersalnego toolu do zabawy infrastrukturą różnych providerów, gdyż od nadmiaru innych, własnościowych tooli mogłoby nam się zakręcić w głowie. Jeśli nie wiesz, kto to jest DevOps Engineer i po co mu takie narzędzia, zobacz tutaj
Oprócz samego Terraforma, cóż można więcej udoskonalać, poza samym HCL, aby rozumiał coraz bardziej zaawansowane konstrukcje z języków programowania? Wydawać by się mogło, że w sumie niewiele.
Ale jednak można, bo najpierw panowie z Gruntwork stworzyli, no można rzecz frameworka do terraforma o wdzięcznej nazwie terragrunt, który wiele rzeczy uprasza i chwalili się kiedyś, że nawet dzięki temu toolowi powstała ich firma, w zasadzie od 0. Widzicie? Jest skomplikowany tool, tworzycie uproszczenie i już macie firmę, która może zarabiać. Takie to proste.
Ponadto jednak mamy jeszcze coś, bo od jakiegoś czasu rozwija się też projekt atlantis. Dzięki niemu będziemy mogli terraformem zarządzać z poziomu naszych MR/PR Requestów
Do Waszej własnej oceny zostawiam stopień przydatności tych narzędzi, tym niemniej jednak, jeśli dzierżycie Terraforma i czujecie się jakbyście trenowali obsługę nunczako w ciasnym pokoju z drogim żyrandolem, to warto poszukać rozwiązać wspomagających, nim żyrandol oberwie. :-)